środa, 28 kwietnia 2010

Mistrz kryminału zaprasza: Echa katastrofy lotniczej w Smoleńsku

Jeszcze nie ugaszono ostatnich pogorzelisk, powstałych na skutek tragicznego wypadku Tu-154, w którym zginęło wiele znamienitych osobistości, a już pojawiły się pierwsze spekulacji na ten temat.
Pozwalam sobie na tę refleksję, bo wydaję mi się, że emocje opadły, a na świat przyszło zbyt wiele chorych pomysłów i podejrzeń dotyczących tej katastrofy.
Dokonałem w myślach podsumowania wydarzeń mijających dwóch tygodni, oraz kilku dni poprzedzających tę katastrofę. Tego co się dookoła katastrofy wydarzyło, powiedziało i usłyszało. Wybaczcie proszę niefrasobliwość jeśli chodzi o chronologię i konkretne fakty, lecz płaczu, lamentu, oskarżeń i wyssanych z palca informacji jest po prostu za dużo. A było to tak.
Po wizycie w Katyniu, Donald Tusk wraz z Władimirem Putinem ustalają, że trzeba zlikwidować Prezydenta RP, Lecha Kaczyńskiego. Najbliższą okazją staję się sobotnia wizyta prezydenta RP w Katyniu wraz z zaproszonymi na pokład osobistościami.
Na lotnisku rozpoczynają się prace mające ułatwić zadanie. Demontowanie oświetlenia, podniesienie linii wysokiego napięcia, rozstawienie maszyn do wytwarzania sztucznej mgły itp.
Lech Kaczyński, podejrzewając spisek przekazuje Pani poseł KLUZIK-ROSTKOWSKIEJ informacje o tym, że On (Lech Kaczyński) chce aby jego brat Jarosław, był prezydentem. O tym szokującym fakcie dowiadujemy się kilka dni po katastrofie (tak debilnej wypowiedzi w kontekście katastrofy w Smoleńsku jeszcze nie było. Możliwe że za jakiś czas usłyszymy dalszy ciąg wycierania gęby imieniem śp. Prezydenta)
Idąc tropem podejrzeń, Lech Kaczyński przekazuje w tajemnicy i odosobnieniu ważne instrukcje dotyczące spraw wagi państwowej (dowiadujemy się że testamentem woli prezydenta jest skierowanie ustawy o IPN do TK!).
Dzień katastrofy.
Oficjalne źródła donoszą, że przyczyną wypadku była nisko osiadła mgła i błąd pilota. (Dzisiaj już wiemy. "Eksperci" i "Specjaliści" twierdzą że niemożliwe jest, aby samolot który leci "zaledwie" 280km/h i waży 80 ton, rozpadł się na takie kawałki waląc swoja niezwykle wytrzymałą konstrukcję, wywinąwszy wcześniej fiflaka do góry nogami i kosząc ze 2 hektary lasu, nie spadł z wysokości 20 metrów lecz znacznie wyższej!! Rosjanie usunęli już szczątki swojej rakiety typu ziemia-powietrze, więc ten pomysł zostaje domysłem.) Podają na ten przykład wiele "podobnych" zdarzeń w których TU-154 wyszedł bez szwanku. To samo (mówią ci sami "eksperci") tyczy się techniki szkolenia polskich pilotów i obarczają winą ministra Klicha.
Na nagraniach dostarczonych przez osoby prywatne, będące na miejscu tuż po katastrofie wyraźnie słychać wystrzały. Typowe dla rosyjskiej broni. Najprawdopodobniej, grupa wysłanych przez Kreml agentów, dobijała rannych którzy przeżyli katastrofę!!! Nie wspomnę o trójce rannych która ocalała z wypadku i zaginęła bez śladu...
Najprawdopodobniej do identyfikacji broni użyto tej samej techniki w jakiej szkolony był śp. Lech Kaczyński, rozpoznając strzały z rosyjskiej broni maszynowej, będąc w Gruzji.
Po stronie rosyjskiej zaczyna się wyścig z czasem. przede wszystkim nie dopuścić Polskich, zawsze obiektywnych dziennikarzy na miejsce tragedii. Pierwszy jest Piotr Pokraśko z TVP. Ale niestety jego fałszywy uśmiech i debilny wyraz twarzy mu nie pomogły. Prawda nie może zobaczyć światła dziennego. Na szczęście dziennikarze Superekspresu robią kilka zdjęć zwłok Prezydenta, po czym je publikują. Niech świat się dowie!!
Rosjanie naprawiają na prędce zepsute wcześniej urządzenia, "niech nikt się o tym nie dowie" - mówi Putin po wyłączeniu kamer!! Rosyjska prokuratura już ma gotową bajeczkę na temat przyczyn katastrofy.
W Warszawie ABW i CBŚ, przeszukują mieszkania posłów opozycji, którzy zginęli w katastrofie. To jedyna okazja aby rządy PO, znalazły haki na już i tak zmarłych posłów i nadal silne PIS. Ginie laptop. Kilka dni później, córka Wassermana (cóż za polskie nazwisko) zeznaje w TVP, że prokuratura rosyjska zadawała bardzo dziwne pytania dotyczące jej życia prywatnego oraz zmarłego ojca.
Przed pałacem prezydenckim gromadzą się tłumy, ludzie śpiewają pieśni kościelne i hymn narodowy. Na Krakowskim Przedmieściu szybko rosną prowizoryczne kramiki naciągające pogrążony w żałobie naród na znicze i zwiędłe kwiaty (przed wojną byli by to żydzi, więc teraz to chyba katole?) Cała polska kocha Lecha i jego zonę Marię. Okazuję się, że tak nielubiany w innych mediach z wyjątkiem TVP i TV Trwam, Lech był ulubieńcem wszystkich stacji, a jego małżonka połączenie damy i zwykłej Polskiej żony, zachwycała wszystkich reporterów.
Z wizytą w Smoleńsku ląduje Donald Tusk. Spotyka się z Putinem. Na miejscu katastrofy składa kwiaty. Klęka, ma problemy ze wstaniem. Dla wielu, nie jest oczywiste, że to ze zmęczenia i żalu. Wszyscy pamiętają Kwaśniewskiego w tym samym miejscu....
Następnego dnia, mamy wrażenie że poprzednie wybory prezydenckie były sfałszowane, że Kaczyńskich kochali wszyscy. W mediach ciężko odnaleźć kogoś, kto chciałby oddać hołd wszystkim poległym. Nie, oni przyszli do prezydenta i jego rodziny. Niestety w tym szoku, bólu i rozpaczy ciężko zaprotestować, każdy obawia się publicznego linczu.
Przywitanie prezydenta zamieniło się w wielką manifestacje poparcia dla prezydenta (red. PIS). Osobiście byłem na tym przywitaniu i czuję się oszukany. Przyszedłem oddać hołd głowie państwa, nie Lechowi Kaczyńskiemu!! Aż się wierzyć nie chce, że człowiek który tak wyjątkowo mało zrobił dla dobra Polski, dziś podawany jest za przykład prawdziwego Polaka, bohatera, głowy narodu Polskiego.
Następnego dnia przylatuję ciało pierwszej damy. Dowiadujemy się również, że Para prezydencka zostanie pochowana na Wawelu. Wszystkich zamurowało. Dlaczego, jak to, po co? Takie pytania padały w każdym Polskim domu (odpowiedź była szybka, może i nic nie zrobił!!! ale chciał, żeby Polska była wielka i bogata, niezależna od europejskiego bełkotu. Można by powiedzieć, że to prawie jak Marszałek Piłsudski z ta różnica, że on tego dokonał a nie tylko chciał). Z uszanowania żałoby i zadumy, obeszło się to bez większych komentarzy, z wyjątkiem garstki spacyfikowanych szybko Krakowian, oraz listu Andrzeja Wajdy. Osobiście uważam to, że było to kolejną katastrofą, po tej w Smoleńsku, lecz jak powiedział jeden z mądrzejszych polityków "historia nie my, to oceni." Najciekawsze jest to że do decyzji w tej sprawie wstydzi się przyznać ktokolwiek. Rodzina mówi że to kler, kler twierdzi że była to wola rodziny.
Minęła żałoba, skończyły się pogrzeby. Na niektórych dowiedzieliśmy się że np. Pan Putra , zginął śmiercią męczeńską (najprawdopodobniej miał chorobę lokomocyjną i się strasznie męczył, ale to tylko pogłoski), a prezes IPN Janusz Kurtyka już nie jest narzędziem pisu w rozgrywkach międzypartyjnych, a wymagającą słowa przepraszam ofiarą nagonki mediów i polityków innych frakcji.
Po żałobie okazało się ze pełniący obowiązki Prezydenta RP, Bronisław Komorowski był podczas żałoby zbyt twardy i szorstki w obyciu. Nie rozryczał się ani razu, ani nie usmarkał, to skandal!! Wydarzenie tej rangi, a on twardy jak skała. Palec sobie daję obciąć, że gdyby okazał żal, słabość, poproszono by go o rezygnacje, bo jest za miękki jak na Prezydenta RP.
Coraz głośniej zaczyna opluwać się tak wcześniej wychwalaną Rosję. Nasi dzielni wojownicy o prawdę i wolność z PIS, zarzucają przy pomocy swoich dziennikarzy oraz kadry oficerskiej niskiego szczebla, niekompetencje polskiej prokuratury, nie dość twarde stanowiska wobec tych spraw, niekompetencje na szczeblu szkolenia pilotów (czy oni liczą na to że wybory wygra PIS?). Oskarżenia rzucane są na wszystkich, którzy mieli jakikolwiek związek z tragedią. Od ministrów, po funkcjonariuszy BOR kontrolujący miejsce uroczystości w lesie katyńskim. Wiele się rzeczy wydażyło i wiele się w tej sprawie wydaży. Niestety nie sposób je wszystkie opisać.
Niestety rusza wcześniejsza kampania prezydencka, a katastrofa stała się czynnikiem zwiększającym pole rażenia śliny, plującego Pis-u.
Z katastrofy ocalał tylko symboliczny wieniec, oraz tabliczka z godłem. Nie ocalała tak ceniona na świecie Polska jedność, miłość i braterstwo. Ale chyba tak to już bywa, w tak podzielonym narodzie, jakim jest Polska.

niedziela, 11 kwietnia 2010

Wielki smutek

Ostatnimi czasy myślałem, że nie wydarzy się nic takiego co zmusi mnie, do przezwyciężenia pustki umysłowej.
Niestety, spadła na Polskę wielka tragedia. Polska straciła Prezydenta i elitę wojskowości, parlamentarzystów i ludzi którzy starali się pielęgnować pamięć strasznej historii Polski.
Nie będę rozwijać historii wypadku, morałów, tego czy na kogoś głosowałem a na kogoś nie, kim kto był i czy się z nimi zgadzałem.
Po prostu jest to dla mnie bardzo smutny czas. Tyle chciałem napisać.